Murowana Goślina - pierwszy maraton 2012
d a n e w y j a z d u
115.00 km
115.00 km teren
05:25 h
Pr.śr.:21.23 km/h
Pr.max:47.56 km/h
Temperatura:7.0
HR max:174 ( 93%)
HR avg:155 ( 83%)
Podjazdy:997 m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 6700
W tym roku postanowiliśmy pojechać do Murowanej Gośliny, zobaczyć tę piaszczystą trasę. Ilość piachu była chyba zgodna z tym co słyszeliśmy w opowiadaniach. Gdy jechaliśmy na ten maraton pogoda była idealna, nie za ciepło, bezchmurnie i w ogóle przyjemnie. Niestety jak to bywa- pogoda bywa złośliwa:) W niedzielę od rana słonko było schowane za chmurami a około 10 zaczęło mżyć. Mżawka później przerodziła się w kapuśniaczek i tak zostało przez cały dzień.
Temperatura około 7 stopni, żyć nie umierać:)
Ten maraton jakoś nie był powodem zbyt dużego stresu u mnie, gdyż był maratonem płaskim, bez ekstremów:)
Startowałam z 3 sektora. Na początku jechaliśmy z Dawidem razem. Trasa mini (nowa część trasy w tym roku) była bardzo ciekawa. Fajnie jechało się do okolic Góry Dziewiczej. Gdy Mega odejchało w lewo a Giga pojechało prosto zaczął się koszmar, koszmar dla mojego tyłka. Płasko jak po desce, dobrze w sumie że ten deszcz przyklepał piach bo było by jak po desce posypanej piachem:)
Myślałam że to się nie skończy i będą mi się śniły koszmary, ze mną jadącą prostą i długą drogą...straszne. Dobrze że spotkałam Anię Świrkowicz i jakoś razem pedałowałyśmy....
Później oczom moim ukazał się bufet, na liczniku miałam 104 - myślę sobie...dziwne..6km przed metą bufet. Zatrzymałam się i pytam - Ile do mety?, odp. -12km.
Szok... no ale tak to bywa u GG. W związku z nasilającym się ssaniem w żołądku wsunęłam banana, popiłam powerem i pojechałam dalej.
Zajęłam 3 miejsce.
Nie wiem czy tu jeszcze przyjedziemy, troche daleko na takie śmiganie po piachu :) Weekend ogólnie udany. Powrót z wyżerką był miłym zakończeniem:)
Kategoria TERENOWO, MARATONOWO