Maj, 2011
Dystans całkowity: | 963.50 km (w terenie 471.00 km; 48.88%) |
Czas w ruchu: | 42:17 |
Średnia prędkość: | 22.79 km/h |
Liczba aktywności: | 17 |
Średnio na aktywność: | 56.68 km i 2h 29m |
Więcej statystyk |
Silesia MTB CUP 2011
d a n e w y j a z d u
49.00 km
35.00 km teren
02:08 h
Pr.śr.:22.97 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 6700
Powiem tak. Rozczarowałam się nieco.
Po pierwsze, trasa zmieniona (mimo że na mapie było nieco inaczej) i nie było tych fajnych hopek co rok temu. Czemu? bo podobno namokły podczas sobotniego deszczu i byśmy się tam potopili w błocie...prawda ?? nie wiem...
Po drugie...nie że o złote majtki, ale jak w latach poprzednich były jakieś symboliczne nagrody dla każdego wygranego to w tym tylko puchar i/lub medal. No cóż...jeździmy przecież dla frajdy nie:D
No więc tak. Pomijając mój katar i fakt, że co jakiś czas obficie zwilżałam asfalt to jechało się OK:)
Miałam nawet przygode na trasie. Gość mi sie pod koła napatoczył, źle najeżdżając na płyty :P Trochę po nim przejechałam...kiere mi skrzywił...ale pozbieralismy sie i pojechaliśmy dalej, nawzajem się wykorzystując. Znaczy to że raz ja raz on był lokomotywą:D i tak aż do mety.
Moj brat mial malego pecha, w postaci zerwanego lancucha. Jakoś się z tego nieszczęścia pozbierał, ale potem cos mu sie z przerzutką porobiło no i nie ukończył...biedny...
Ja wygrałam i będę se spała z bananem na twarzy aż do Zawoji:P
nawet lubię gdy...
d a n e w y j a z d u
41.00 km
0.00 km teren
01:29 h
Pr.śr.:27.64 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 6700
tiry jada obok mnie... oczywiście tylko w jednym wypadku...gdy jadę pod wiatr;D a one jadą zgodnie z moim kierunkiem jazdy:) wtedy robią anty- wiatr i jest fajnie:)
Wczoraj dopadło mnie totalne załamanie zdrowia...tj. katar, bóle kości i tym podobne inne przyjemności..wiec odpuściłam sobie rower. Dzis rano było lepiej...aczkolwiek nie cudownie :P Postanowiłam więc pojechać jak ja to mówie na lenia:) żeby sie zbytnio nie zdychać, co by mi na gardło jeszcze nie padło...:P
Trasa: Radzionków, Sucha Góra, TG, Miasteczko Śląskie, Żyglin, Orzech i do domku
ale to i tak dobrze że pokręciłam...bo jak wróciłam i się okapałam tak zaczęło wiać i chmur nalazło, że na pewno będzie lać dziś..
terenowo
d a n e w y j a z d u
42.00 km
30.00 km teren
02:06 h
Pr.śr.:20.00 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:14.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 6700
hmm...dzis postanowilismy pokręcić po okolicznych górkach których dawno nie odwiedzialiśmy. W związku z tym ze jechaliśmy w okolice Ptakowic, to telefon do Brata czy z nami pokręci. O dziwo też na bika sie wybierał. Więc postanowilismy się w Reptach spotkac. My myknęliśmy przez Radzionków, na Dolomity, do Rept. Tam okazało się z bratem jakiś kumpel jeszcze przyjechał i nieco nam potowarzyszy. Myknęliśmy kóleczko po parku takie jak zawsze trasa zawodów XC prowadzi, potem w kierunku DOlomitow. Na Gliwickiej kolega nas opuścił. Po Dolomitach rundka, potem na Grotę (tam jest gdzie się napiąć i spiąć:P ). Potem chcielismy jeszcze na Księżą Górę ale tak pokręciliśmy że znow na grocie wyjechaliśmy...a że sie zimno zrobilo...to Rafal do domu do Ptakowic a my do BYtomia przez Radzionków:)
Pozytywnie;)
Dawid powiedział...
d a n e w y j a z d u
98.00 km
0.00 km teren
03:16 h
Pr.śr.:30.00 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Specialized Roubaix
dziś jedziemy dalej, więc pojedziemy sobie wolniej:D
Nie skomentuje -> Patrz średnia:D
Ale jechało się fajnie.
Trasa: Bytom, Ptakowice, Wielowieś, Toszek, Pławniowice, Pyskowice, Rokitnica, BYtom do domku
Oleski rozruch
d a n e w y j a z d u
32.00 km
25.00 km teren
01:31 h
Pr.śr.:21.10 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 6700
Po wieczornym grilowaniu do późna i spaniu do 8, fajnym śniadanku u babci Dawida pojechaliśmy pokulać się po okolicach Olesna. Najpierw lody. DUŻE:D a potem na Stare Olesno (jeziorko). Nikt się jeszcze nie kąpał choć pogoda sprzyjała. Potem po okolicznych wsiach i na obiadek do domku:)
Jak wielbłąd po pustyni...i fatamorgana
d a n e w y j a z d u
97.50 km
97.00 km teren
04:36 h
Pr.śr.:21.20 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 6700
co można uzasadnić tym, że piachu w tych pięknych okolicach gdzie mieliśmy przyjemność dziś jezdzić nie brakowało:D.
Rok temu nie pojechaliśmy do Wielunia bo lało jak z cebra całą noc i dzień, więc no sorry... już wole zarzynać bika piachem niż piachem z wodą:D
Tym razem pogoda była super! no może nawet ciut za ciepło. Jechaliśmy z ostatniego sektora, gdyż i ponieważ nie byliśmy jeszcze w tym roku na Bike Maratonie.
Wszyscy ruszyli a my dalej staliśmy:D ....a gdy już Nam pozwolili jechac to trochę zajęło niż przebiliśmy się przez ten tłum początkujących w przygodzie z bikiem oraz KURZ:D z powodu którego miejscami trasy nei było widać.Na starcie
© wiolus20
Na początku jechaliśmy razem. Dawid, Ja i Rafał (mój brat- Berkner Team).Ostro wymijaliśmy wszystkich i darliśmy przez te pola i piach i las i tak dalej. Po jakimś czasie Rafał nieco w tyle został, bo podobno oczy mu kurz zasłonił:D
Więc pognaliśmy razem, z chytrym planem dokonania planu. Mianowicie takiego, żeby objechać pewne osoby...
Tak cisłam po tych plaskowyżach (bo całkiem płasko to tam nie było...) że momentami to juz miałam dosyć i se myśle..moze mega:D Po jakimś czasie dogonilismy Sufę...trochę z Nami jechał:D
ALe nie... po rozjezdzie mega-giga zauważliśmy Małgośkę_Mówią_Mi...która wraz z jeszcze jedenym bikerem i Dawidem pomyliła trasę. Wydarłam się za nimi i na szczęście zawrócliśmy. Tak więc Gosia została w tyle.
Cisnę dalej, dumna z siebie ze mi nawet idzie i nie umarłam w tym cieple, ale miewając chwile słabości. Gdy tu nagle znowu GOśka wśród pól. Nie mam bladego pojęcia jak ona tego dokonała i skąd się zjawiła. Nie powiem, że mnie to nie poirytowało, ale przecież..ona z 4 ja z 7 sektora..wiec luz:D
No to ciśniemy razem :D Daję czadu a tu z za zakrętu wyłania się osobnik ...no nie ważne ..biker:D którego napotkanie sprawiło że wrzuciłam super turbo mimo iż plecy mi juz jakoś odmawiały posłuszeństwa. Ostatnie 10 km to chyba z srednia 28 pokonaliśmy hehe... Pyszczaki Dwa:)
© wiolus20
Nie powiem że było źle!
Na samym końcu wszyscy się moim oryginalnym make up`em zachwycali...co widać na zdjęciu poniżej:DNa pudle. Wieluń
© wiolus20Na podium. Wieluń
© wiolus20
pętla pyrzowicka
d a n e w y j a z d u
50.00 km
0.00 km teren
01:39 h
Pr.śr.:30.30 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Specialized Roubaix
chyba jak na ten rok rekord;d
rozruch
d a n e w y j a z d u
32.50 km
0.00 km teren
01:10 h
Pr.śr.:27.86 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Specialized Roubaix
na TG do Gładysza po rożne takie...przez Suchą Górę i powrót przez Orzech
złośliwość losu?
d a n e w y j a z d u
103.00 km
100.00 km teren
07:03 h
Pr.śr.:14.61 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 6700
Czy to nie jest złośliwość losu? W sobotę piękna pogoda! w poniedziałek się budzę a tu słońce!! a w niedziele jak zawody to lało!!
Ale od początku!
Obudziliśmy się o 6, patrzymy za okno, nie pada WOW!
Patrzymy w ICM, mówi, że ma lać! :(
No ale dezycja zapadła, że jedziemy. Może nie będzie tak źle. Przyjechaliśmy to było ok, ale przed startem już zaczęło mżyć.
Na początku jechałam z Dawidem, ale moje ociężałe nogi nie dawały jakoś za bardzo rady:)
Byłam z siebie dumna że zjechałam te pierwsze dwie dolinki (Bolechowicka i jakaś tam jeszcze) po tych kamieniach bez szwanku i schodzenia z bika. Ile razy tam szliśmy pieszo to się zastanawiałam czy dam rade, no i dałam
Potem było dużo rożnych górek i dolinek:) Pierwszy raz się cieszyłam że duża część trasy przez las prowadziła, bo gdy zaczęło porządnie lać to przynajmniej na twarz mi nie lecialo, podłoże jeszcze nie namokło w lesie no i wiatr nie wiał. W polach mialam wszystkie te aktrakcje zapewnione.
Najgorsze były trawy namoknięte, rozjeżdżone i pod pewnym kątem nachylone. Na jednym takim odcinku byłam nawet obiektem podziwu jednego bikera, że jadę na V-kach w takich warunkach.
Oponki dawały radę, cieszyłam się ze mam Nobby Nic a nie Kendy ubrane:)
PO pewnym czasie jak mi się już tak jakoś nie chciało jechać napotkałam bikerke która zawsze wygrywa w mojej kategorii. Szok. Trochę jechałyśmy razem narzekając że nam stopy marzną, potem moje potrzeby fizjologiczne wygraly i wskoczyłam w krzaki. Po czym dogoniłam ją o dziwo, a ona się uwiesiła mojego koła. Nie powiem że po pewnym czasie mnie to nie zaczeło irytować. Gdy nastąpił dłuższy bardziej płaski i w miarę ubity kawałek dałam rady jej uciec i dołączyć do gościa z Taurusa (chyba). Z nim jechałam jakiś kawałek, ale odpadł. Potem trasa połączyła sie z mega, co można było poznać po bardziej niż dotychczas rozjeżdżonym błocie:D oraz po jakiejś chwili, ledwo jadących, dogorywujących Megowiczach, z podziwem w oczach dla mnie że mając 80 km i wiecej w nogach jade tam gdzie oni ledwo idą. No komu by to nie dalo powera:D więc darłam przez to bloto do mety:)
Nie powiem że wszystko zjechałam :D bo nikt nie uwierzy, nie podjechałam wszystkiego też.
Dojechałam na mete gdzie zastałam już zmarzniętego Dawida (bo klucze z auta miałam ja), więc szybciutko poszlismy się przebrac. Potem pod scenę, bo a nóż wygrałam cos tym moim brnięciem przez to błoto.
Podeszła do mnie Ania Tomica (myślałam ze już dawno na mecie była) ale okazało się że ją wyprzedziłam. Zarzucała mi że trase skróciłam. Było to niemożliwe bo moj licznik wskazywał tyle ile pisze w blogu... Więc ona chyba coś poknociła:D
NO i wyszło na to że byłam 1!!! Szok, szok, szok!
w tym szoku zjadlam makaron z jakims sosem bo się mięso skończyło. Umyliśmy biki i pojechalismy do domu. Po uczczeniu tego szoku piwem i kolacją poszlismy spac jak dzieci!!
Trasa ogólnie bardzo fajna, ale pogoda nieco zepsula jej urok, zamiast patrzeć na widoczki patrzyłam na błoto by się nie wyłajbić. Ale ogólnie pozytyw
p.s. ale rower do porządku doprowadza Dawid ha ha ha
Pokibicować...
d a n e w y j a z d u
15.00 km
4.00 km teren
00:35 h
Pr.śr.:25.71 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Specialized Roubaix
córce Zbynia :) Ma młoda chęć to trzeba ją wspierać! oczywiście wygrała w swojej kategorii....
Zawody na Księżej Górze z cyklu Family Cup. Fajna imprezka, tylko trochę rozwleczona w czasie...ale tak to już jest na takich zawodach.
Trasa łatwa w porównaniu do tej jaką kiedyś w tym praku miałam przyjemność jechać. Ja dziś se darowałam przed jutrzejszym Zabierzowem...