Maj, 2011
Dystans całkowity: | 963.50 km (w terenie 471.00 km; 48.88%) |
Czas w ruchu: | 42:17 |
Średnia prędkość: | 22.79 km/h |
Liczba aktywności: | 17 |
Średnio na aktywność: | 56.68 km i 2h 29m |
Więcej statystyk |
kobieta zmienną jest...
d a n e w y j a z d u
41.00 km
0.00 km teren
01:26 h
Pr.śr.:28.60 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Specialized Roubaix
wyjechałam z postanowieniem wolnego pokulania się na 50tkę tj. na Pyrzowice...ale jakoś tak mi wyszło mniej a szybciej:P
Trasa na Suchą Górę przez Radzionków, TG, CHechło, Miasteczko Śląskie, Żyglin, Orzech, Kopiec i do domu
Fajnie się jechało, słonko świeciło, choć wiatr niekiedy utrudniał kręcenie a dzis nie było za kim się schować:P
już myślałam....
d a n e w y j a z d u
91.00 km
55.00 km teren
03:24 h
Pr.śr.:26.76 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 6700
...że nie dotrzemy do ustalonego celu...tj. do Rezerwatu Grojec. Prawda jest taka że nic tam ciekawego nie ma, ot taka górka i troche komarów..ale...jakiś cel jazdy musi byc:) a na mecie lody. Wyruszyliśmy sobie popołudniową porą i pojechaliśmy pierw na Piekary, Świerklaniec, Żyglin...miał być ale Dawid ulepszył trasę i wyjechaliśmy gdzieś w okolicy Bibieli. On dalej twierdził że wie gdzie jest i jedziemy dobrze...ja tam szczerze sie przyznałam że jestem w ciemnej dupie..no i wyjechaliśmy zamiast na Grojcu, w Woźnikach, około 18.30:D No ale i tak postanowiliśmy ten cel zdobyć, co tam że troche km trzeba dołożyc, przecież giga jeździmy a ciemności nam nie straszne. No i pojechaliśmy, lody były nawet a potem powrót do domu. Aha ...w Woźnikach Dawid mówił coś w stylu (jak pojedziemy na ten Grojec to już wolniej sie kulać będziemy) ale pęd powietrza szybko wywiał mu to z głowy i było cały czas tak samo a czym bardziej ciemno tym szybciej:P no i z Grojca na Strzebiń, Kalety, TG, Dolomity, Radzionków i do domku:D w przyciemnianych okularach żeby mi żaden owad w oko nie wpadł o 21 w domu :D haha
Chyba nowa runka
d a n e w y j a z d u
50.50 km
0.00 km teren
01:45 h
Pr.śr.:28.86 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Specialized Roubaix
Zmiana miejsca zamieszkania no i nowa runka wyznaczona. Troche dłuższa niż kiedys... na Rogoźnik, Pyrzowice, Niezdara, Nakło, TG, Bobrowniki, Radzionków i do domku:) troche górek jest...
Teamowe śmiganie i fotografowanie
d a n e w y j a z d u
42.00 km
35.00 km teren
02:58 h
Pr.śr.:14.16 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 6700
8 maja zostaliśmy umówieni na fotografowanie i integrowanie w siedzibie sponsora w Brennej.
Rano pogoda nie zachęcała do niczego innego jak tylko do spania, bowiem padało dosyć intensywnie!!
Jednak zebraliśmy się w sobie i spakowaliśmy biki oraz wyruszyliśmy do Sufy który zabrał nas i kilku innych delikwentów na miejsce. Jechało się tak wygodnie mimo atakującego nas ROJU (szumiące biki na dachu) że spało się cudnie :D obudziliśmy się w Skoczowie czy jakos tak:D Potem nastąpił podjazd (autem oczywicie)droga tak stromą że jadąc ją na rowerze napewno bym się spociła, a zjeżzając ją zakręciło by mi się w głowie. Tyle miała zakrętasów.
Potem posililiśm się przed pstrykaniem fotek by zdrowo wyglądać:DŚniadanko w Brennej z Teamem
© wiolus20
a potem około mnóstwa fotek w różnych pozach i układach:)Pozowanko z szerokim uśmiechem :D
© wiolus20Jedno z wielu
© wiolus20
Po fotkach postanowiliśmy nieco pokręcić, bo przecież w koncu przyjechaliśmy z Bikami w GÓRY!! Wybraliśmy się większą grupą na Salmopol, a potem z Dawidem się odłączyliśmy by przejechać się trawersem Baraniej Góry, oglądając piękne widoczki. Wzdłuż Baraniej Góry
© wiolus20Z Moim Bikerem Kochanym na tle gór
© wiolus20
Gdy zgłodnieliśmy zakulaliśmy się do Wisły by zasilić braki węglowodanowe, przed podjazdem na Trzy Kopce i dołączeniem do reszty ekipy która już posilała się pysznymi kiełbaskami i popijała izotonikiem na literę "B"Lenistwo i obrzarstwo po śmiganiu i fotografowaniu
© wiolus20
Super imprezka i super towarzystwo. Nawet jak widać potem pogoda dopisała i słońce pięknie świeciło a po deszczu zostały tylko kałuże, ale nawet i rowery można było na miejscu umyć więc cud miód i orzeszki:)
oj oj...
d a n e w y j a z d u
34.00 km
0.00 km teren
01:14 h
Pr.śr.:27.57 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:13.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Specialized Roubaix
ależ mi dziś ciężko było się rozkulać... średnia taka se..ale w sumie jak jade sama to nie musze chyba ciągle tak zapieprzać jak gdy jadę z Dawidem:) więc troche na luzie...ale nie znów tak aż do końca:P
Trasa, Piekary, Świerkol, Nakło, Repty, Stolarzowice, i o domku:)Pogoda nawet nawet, choć wolałabym w maju krótkie wdzianka miec na sobie :D
maj czy zima?
d a n e w y j a z d u
36.50 km
0.00 km teren
01:15 h
Pr.śr.:29.20 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:9.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Specialized Roubaix
Patrzac w kalendarz widzę maj, wychodząc na rower i ubierając 2 bluzy i kamizelkę, plus długie gacie wydaje mi sie że najwyżej marzec...hmm..a wczoraj padał snieg...mam schizy?
Szybka jazda wieczorna, na Orzech, TG, Górniki, Miechowice i do domku
Łężczok
d a n e w y j a z d u
108.50 km
90.00 km teren
04:42 h
Pr.śr.:23.09 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:13.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 6700
Po sobotnim maratonie i niedzielnym lenistwie wynikającym z kaprysów pogody oraz naszego (przyznam się) zmęczenia, postanowiliśmy się w poniedziałek rozjechać. Normalni ludzi rozjazd robią krótki i lajtowy. U nas moze to lajtowe wyszło bo tempo takie se, ale dystans na pewno nie był krótki :)
Ustaliliśmy z Sufą że wybierzemy się "Gdzieś". Padła propozycja - Kraków terenem i powrót pociągiem, lecz Sufa ją zbojkotował i wyszedł Łęszczok z Gliwic a Kraków został przełożony na next time. Nawet dobrze bo na trasie na Łęszczok górek było tyle co na lekarstwo a do Krakowa mogłoby być ich nieco więcej...na co moje nogi mogłyby nieco zaprotestować:D
Tak więc wybralismy się ranem, porą niezbyt wczesną do Sufy, i ruszylismy. Pola, lasy, lasy, lasy i dojechaliśmy do Rud gdzie posililiśmy się ilością wafli wskazującą na brak jakiejkolwiek diety :D
człowiek nie wielbłąd, Napić się musi:)
Jednak Sufa miał tajemnicę. Niecałe chyba 10km dalej był sklep z wypaśnymi ciastami. Nie pozwolił mi zachować jakiegokolwiek umiaru i kupił każdemu pokaźny kawał tego specjału. Mi przypadł sernik, w ilości takiej jakiej nie wsunęłam nawet w święta wielkanocne:D
Pojechaliśmy dalej, sernik dał powera i jechało się super.
Stworzyliśmy kilka fot, jedną z nich aparat przepłacił kontuzją i nie wiadomo czy sie z niej wykaraska...oby...
Magdalenka
Dojechaliśmy nad jeziora z których jedno tylko ocalało, pozostałe 2 wyschły:D więc wróciliśmy do domu. Zadowoleni:)