Jura - dzień drugi
d a n e w y j a z d u
140.00 km
70.00 km teren
07:06 h
Pr.śr.:19.72 km/h
Pr.max:61.00 km/h
Temperatura:17.0
HR max:159 ( 85%)
HR avg:125 ( 67%)
Podjazdy:1531 m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 6700
no i klops.
Po pierwsze, rano pogoda cacy, zjedliśmy śniadanko...zbieramy się do jazdy a tu zaczyna kropić.
Dojechaliśmy do Mirowa i zaczęło padać:D
Trochę padało, trochę przestawało a my parliśmy przed siebie przez Bobolice, Morsko, Ogrodzieniec, gdzie całkiem lunęło z nieba...
-> Nie tylko Nam pogoda nie dopisała
Ale ubraliśmy nasze przeciwdeszczowe wdzianka i jedziemy dalej....Bo przecież daleka droga przed Nami.
Smoleń, Bydlin, Rabsztyn, Olkusz.
Tam już nie pada, wpadamy do sklepu i pochłaniamy 2kg truskawek:D Łaskawa Pani nam je nawet umyła i zniżkę zrobiła...a jaki był jej szok gdy jej powiedzieliśmy ze zaraz je zjemy na poczekaniu:D Tak szybko je zjedliśmy, że nie zdążyłam fotki zrobić HEHEH:)
Paczółtowice, Czerna...Krzeszowice... no i zaczeło się późno robić. Mieliśmy w PLANACH przez wielkie P, kimnąć w tych okolicach i jutro pojechać do Krakowa i wrócić back do hom na bikach.
ALE...no ALEEEE w tych zadupiach nie ma noclegu...Nikt o czymś takim nie słyszał...W poszukiwaniu spania dotarliśmy do zamku Tęczyn w Rudnie ( bo myśleliśmy że taka atrakcja turystyczna spowoduje że bedzie tam spanie...), ale po co... wszyscy przecież mają auta no nie????
W związku z tym, że na jechanie do Krakowa było too late (około 20), bo z godzinę szukaliśmy noclegu...postanowiliśmy się poddać i wpakować swe zacne tyłki w pociąg i pojechać do domku :D jak ludzie się wyspać.
20.46 pociąg z Krzeszowic, 22.20 Katowice, 23 dom:D
Za rok próba kolejna przejechania całego szlaku...aleee ale noclegi będą zaklepane, bo Polska 100 lat za murzynami :D i spania nie ma :D
Kategoria SZOSOWO, TERENOWO, WYCIECZKOWO