Ciężki dzień... Ledwo żyłam...Katarowo...gardłobólowo
d a n e w y j a z d u
48.00 km
40.00 km teren
02:30 h
Pr.śr.:19.20 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Ciężki dzień... Ledwo żyłam...Katarowo...gardłobólowo zmęczona ..a tu mnie na rower wyciagają...żeby to jeszcze była wycieczka z nożki na nózke...na Pniowiec na przykład posiedzieć i spowrotem...ale nieee... w teren..i to ostro...2 facetów i ja biedna..testująca w dodatku opony 2.1 na "fajnych klockach" od kumpla.. masakra..
No to pojechalismy..pierw do Zbrosławic..a potem do parku w Reptach...jakieś kółeczka ładne tam porobilśmy..Następnie przez łąki i pola przez jakieś błocko do TG do Adventure skonsultować jakieś sprawy rowerowe..(UFF chwila przerwy) .. a potem sie znów zaczęło...dolomity...zjazd Do Dziury..wyjazd najbardziej stromą drogą..podjeżdzanie pod wszystkie chyba możliwe kamieniste scieżki na Dolomitach (niby w ramach treningu..niby sie troche rozkręciłam..ale i tak prawie zgon..katar daje o sobie znac:) ) Potem Rezerwat Segiet zaliczyliśmy jakieś zjazdy i podjazdy..następnie jeden z facetów wymiękł..i pojechał do domu a ja z Moim ... Dalej przez lasy..na Miechowice..i Helenkę... następnie wymiękłam totalnie i ostatnie 5km wrócilismy do domu asfaltem..uff..średnia porazająca..ale ważne ze przejechalam!...mam nadzieje ze dzis bedzie lepiej...:-)